Bohaterowie hitu „Moje córki krowy”, który w 2015 roku podbił serca publiczności i krytyków, powracają w nowej, zaskakującej odsłonie. Tym razem Kinga Dębska zabiera widzów do czasów PRL-u i dzieciństwa Marty i Kasi. Seans już w środę, 2 marca 2022!
W gwiazdorskiej obsadzie prequelu „Moje córki krowy” – słodko-gorzkiej opowieści o dojrzewaniu i potrzebie wolności, której fabułę ponownie zainspirowały osobiste doświadczenia autorki, występują: Adam Woronowicz, Kinga Preis, Ewa Wiśniewska, Katarzyna Kwiatkowska, Rafał Rutkowski oraz stawiające pierwsze kroki na dużym ekranie Barbara Papis i Alicja Warchocka. Rodzinne relacje nakreślone z wielką czułością i empatią, doza przekory, porcja terapeutycznego śmiechu i wzruszeń oraz ujmująca „melancholia meblościanek” – wszystko to w filmowej pigułce pozytywnej energii jaką jest „Zupa nic”.
Marta jest romantyczką i szkolną ofiarą losu. Dzieli pokój z siostrą Kasią i babcią (Ewa Wiśniewska), która zamiast bajek opowiada wnuczkom powstańcze historie. W pokoju za ścianą swe małżeńskie życie toczą rodzice, Tadek (Adam Woronowicz) i Elżbieta (Kinga Preis). On jest stale upokarzanym przez system inteligentem, który po pracy pędzi bimber i po cichu zazdrości opływającemu w dobrobyt szwagrowi (Rafał Rutkowski). Ona jest przewodniczącą zakładowej „Solidarności” z potrzebą wolności i marzeniem, żeby w końcu wyrwać się z Polski. Prawdziwe emocje dla całej rodziny zaczną się jednak wtedy, gdy pod blokiem stanie wymarzony maluch. Ela i Tadek odkryją powołanie do handlu oraz zagranicznych wojaży, a dorastająca Marta po raz pierwszy w życiu naprawdę się zakocha.
SKOMPLIKOWANE RÓWNANIA DZIECIŃSTWA
Wszystko zaczęło się ponad pięć lat temu od zaprawionej słodyczą, goryczą oraz odrobiną obyczajowej pikantności historii zwaśnionych sióstr Makowskich, znanej aktorki Marty (Agata Kulesza) i zagubionej nauczycielki Kasi (Gabriela Muskała), które perfidny los i niespodziewana choroba matki zmusiły do znalezienia wspólnego języka. „Moje córki krowy”, autorski projekt reżyserki i scenarzystki Kingi Dębskiej, obejrzało w kinach ponad 730 tysięcy widzów, wynosząc film błyskawicznie do rangi jednego z największych rodzimych przebojów 2015 roku. Ciepła, smutna, skłaniająca do refleksji na temat skrajnej nieprzewidywalności życia oraz zagadkowej natury relacji międzyludzkich, opowieść o rodzinie Makowskich zapadła widzom w pamięci do tego stopnia, że wielu z nich domagało się głośno kinowej kontynuacji losów Marty i Kasi. Kinga Dębska kręciła kolejne filmy, mierzącą się z problemem uzależnienia alkoholowego „Zabawę, zabawę” oraz pochylający się nad różnymi rodzajami miłości i przyjaźni „Plan B”, jednak ona również nie potrafiła zapomnieć o Makowskich. Ale jak kontynuować taki przebój, nie tylko nie ujmując nic „Moim córkom krowom”, ale wręcz dodając im nowej głębi?
Zaczęła od książki. „Od dłuższego czasu czułam potrzebę powrotu do czasów dzieciństwa, zmierzenia się z samą sobą z czasów, gdy spałam z siostrą na jednej wersalce, a obok na tapczanopółce spała babcia. Skłoniło mnie to do napisania książki, Porozmawiaj ze mną, w której zestawiłam dorosłą kobietę z dzieckiem w niej”, wyjaśnia Dębska. W napisanej w pierwszej osobie powieści śledzimy losy Marty na dwóch płaszczyznach czasowych: Marta-nastolatka przeżywa na początku lat 80. pierwsze młodzieńcze fascynacje, tryumfalne wzloty i bolesne upadki, zaś Marta-dorosła próbuje jakoś radzić sobie w pełnym bodźców świecie, który przestała z biegiem lat rozumieć. „Dzięki książce Porozmawiaj z nią, miałam czas przemyśleć wiele rzeczy iznalazłam w niej dobry punkt wyjścia do kontynuowania filmowych losów rodziny Makowskich, a jednocześnie do zobaczenia, co mnie, małą Kingę, kiedyś cieszyło. Miałam czas zastanowić się, co mnie w PRL-u cieszyło, czemu jestem taka, jaka jestem”, podkreśla autorka „Zupy nic”.